Odbudowa Sindżaru potrwa wiele lat, dlatego zrobiliśmy pierwszy krok – wybudowaliśmy dom dla rodziny przesiedleńców
Pomysł, aby wybudować dom dla rodziny przesiedleńców narodził się po nawałnicy, która przeszła w kwietniu w Iraku.
Zniszczeniu uległy wtedy dziesiątki namiotów. Oczywistym było, że jak najszybciej trzeba podjąć działanie i zacząć budować murowane domy. Postanowiliśmy postawić pierwszy krok i pokazać jak to zrobić.
Potężna nawałnica spustoszyła obozy dla przesiedleńców – potrzebna pilna pomoc
Jak każdy projekt, który do tej pory wykonywaliśmy, również ten był uzgadniany z samymi potrzebującymi.
Nie chcemy robić czegoś, co kompletnie się im nie przyda, tylko dlatego, żeby pochwalić się sztucznie wykreowanym „sukcesem” i liczbami, które dobrze wyglądają jedynie na papierze. Nie robimy też planów na kolejne lata, bo potrzeby są tu i teraz. Jedną z nich jest problem zniszczonych domów w Sindżarze. Kilku rodzinom, które już wróciły do tego miasta – widma, pomogliśmy otworzyć własną działalność. Innym chcemy wybudować niewielkie domy w miejscu tych, które zostały zniszczone. Od tego zależy kiedy i czy w ogóle miasto powstanie z kolan.
Dakhil – nasz przyjaciel i współpracownik, który pochodzi z Sindżaru a obecnie mieszka na obrzeżach obozu dla przesiedleńców, wykonał projekt. Jest inżynierem budownictwa, więc mamy do niego pełne zaufanie. To on w maju zrobił kosztorys oraz plan odbudowy spalonych namiotów (zobacz: Wizyta w Teleskuff i niespodziewany powrót do Khanke).
Wybrał również sześcioosobową rodzinę, dla której miał powstać dom. Wcześniej mieszkali w fatalnych warunkach,w obozie Jameshko.
Gdy dowiedzieli się, że będą mieć własny dom w rodzinnym Sindżarze, ich radość była nie do opisania. Dostali nowe życie.
Pozostało zebrać niezbędne środki. Tu z pomocą przyszli Krzysztof i Renata Błecha z Fundacji Pomocy Dzieciom w Żywcu oraz Andrzej i Małgorzata Rzepeccy z Innovaid. Pomagali nam już przy kilku wcześniejszych projektach i teraz bez wahania postanowili sfinansować projekt budowy domu.
Pracę wykonali miejscowi budowlańcy a całość nadzorował wspomniany przeze mnie wcześniej Dakhil oraz fundacja Shengal Charity Organization – SCO, z którą współpracujemy przy wielu projektach, mających na celu pomoc przesiedleńcom . W pocie czoła, w trudnym do zniesienia lipcowym upale, budowlańcy pracowali całymi dniami, aby wykonać powierzone im zadanie. Jak wyszło? Zobaczcie sami:
Całkowity koszt wyniósł 10 tysięcy złotych. Sami oceńcie, czy jest to duża kwota, aby wybudować dom i dać całej rodzinie szansę na nowe życie.
Projekt nazwaliśmy MAREMA – jest to akronim powstały od imion małżonek pomysłodawcy oraz fundatorów projektu. Już wkrótce mamy zamiar wybudować kolejnych 27 domów.
Pokazaliśmy, że się da i mamy nadzieję, że inni pójdą naszym śladem, bo najważniejsza jest pomoc przesiedleńcom na miejscu.
Zobacz również:
Projekt Dobra Praca
Edukacja
Placówki w sąsiednich, niezajętych miejscowościach przyjmowały dzieci uchodźców i tych, którzy dopiero powracali do swoich ojczystych ziem. Zwykle były przepełnione i brakowało w nich dostatecznej ilości sprzętu…