Czy nasza pomoc w Iraku jest nadal potrzebna?
Ostatnie miesiące były dla nas bardzo intensywne. Od lutego byliśmy trzy razy w Iraku, dwukrotnie na Ukrainie, a do tego cały czas jeździmy po Polsce, opowiadając o potrzebach ludzi, którym pomagamy.
Wyjazdy za granicę to jednak tylko niewielki element naszej działalności. Wiele godzin dziennie spędzamy przed komputerem, w samochodzie lub z telefonem przy uchu. To tu w Polsce dzieje się najwięcej. Każdego dnia staramy się docierać do ludzi, którym nie jest obojętny los ofiar wojen i terroryzmu, a to wymaga ogromnego nakładu sił. Na szczęście nam się to udaje. Najlepszym dowodem jest to, że właśnie czytasz ten artykuł.
W Polsce działa ponad 30 tysięcy fundacji. Każdego roku przybywa kolejnych 2000 (według rejestru REGON). Oczywiście nie wszystkie zajmują się działalnością humanitarną. Większość organizacji pozarządowych skupia się na obszarach takich jak: sport, hobby, turystyka, kultura czy sztuka. Jedynie około 8% prowadzi działania w zakresie pomocy społecznej i humanitarnej. Nie każda poza granicami Polski.
Sama działalność humanitarna dzieli się na kilka kategorii. Popularnie mówi się o pomocy humanitarnej, jako ogóle działań pomocowych, ale według definicji jest to udzielanie pomocy ludziom w trudnej sytuacji, w przypadku katastrof, klęsk żywiołowych oraz wszelkiego rodzaju kryzysów, jak choćby wojny czy konflikty zbrojne. Niby to samo, ale zazwyczaj pomoc humanitarna stosowana jest krótkotrwale. Chodzi o to, aby udzielić ludziom wsparcia w nagłej, kryzysowej sytuacji, zapewniając żywność, odzież, schronienie czy dostęp do opieki zdrowotnej. Wszelkie działania ponad to, czyli np. zapewnienie edukacji, kwalifikują się do pomocy rozwojowej. Wszystko opiera się na interpretacji, ale zasadniczo można dostrzec różnice. Istnieje również coś, co nazywa się PCR (ang. Post Conflict Reconstruction, czyli odbudowa pokonfliktowa), która jest złożonym procesem, przeważnie średnio- i długoterminowym, mającym na celu rozwój gospodarczy oraz stworzenie warunków dla rozwoju sektora prywatnego. Idealna definicja dla naszej „Dobrej Pracy” (więcej o Dobrej Pracy przeczytasz tutaj).
Brak nadziei zabija
Już od dawna obserwujemy znaczne zmniejszenie obecności światowych organizacji w Iraku. Jeszcze 3-4 lata temu było ich mnóstwo, co było szczególnie widoczne w okolicach obozów dla przesiedleńców. Dziś stoją jedynie puste budynki z wyblakłymi flagami państw, których przedstawiciele byli tu kiedyś obecni. Organizacje zniknęły, a obozy, jak istniały, tak istnieją do dziś. My praktycznie od początku staramy się pomagać ludziom powrócić do miejsc, z których uciekli. Odbudowujemy rodzinne zakłady pracy, aby mogli zarabiać na swoje utrzymanie. Oczywiście pomoc dla mieszkańców obozów jest nadal potrzebna, ale w dłuższej perspektywie czasu, a mówimy tu o latach, może doprowadzić do wyuczonej bezradności.
Pomaganie w każdym miejscu, gdzie dzieje się zło, jest powinnością. Ludzie na Ukrainie również potrzebują naszego wsparcia, tak jak i w innych krajach, gdzie przelewa się krew, a jest ich sporo na mapie świata. Ważne jest natomiast, aby pomoc nie była uzależniona od medialnego zgiełku, ale prowadzona w sposób wytrwały i ciągły. Kiedy można przestać pomagać? Nie da się stworzyć takiej definicji, ale przecież nie wszystko trzeba ubierać w słowa, czy tworzyć sztywne ramy. Zrezygnowanie z pomagania w miejscu, w którym działało się kilka lat, ponieważ uwaga świata skupiła się na innym regionie, to najgorsze, co można zrobić. W Iraku jesteśmy obecni od 6 lat. Zaczęliśmy również wspierać ofiary wojny na Ukrainie. W obu przypadkach mamy świadomość, że będą to działania długofalowe. Te kilka lat doświadczeń daje nam pewien obraz pomocy w momencie, kiedy trwa wojna, jak i tego, jakie będą potrzeby po jej zakończeniu. Wiele razy podkreślałem, że nie mamy monopolu na wiedzę, jak skutecznie pomagać. Mamy natomiast jedną zasadę, która działa. Trzeba pytać ludzi, jakiej pomocy najbardziej potrzebują w danym momencie.
Autor: Dawid Czyż