fbpx

Mleko w proszku dla dzieci – Wspólny projekt z Caritas Polska

23 stycznia 2020 | Nagłe przypadki, Orla Straż w Iraku

W 10.odcinku „Z wody w piach” Bartek wspominał o projekcie zakupu mleka w proszku dla dzieci z dzikich obozowisk, który zrealizowaliśmy, dzięki wsparciu Caritas Polska.

Podkreślił, że najważniejszym zadaniem fundacji działających za granicą jest pomoc ludziom. Fundacje nie powinny ze sobą rywalizować. Wręcz przeciwnie. Jeśli jest tylko taka możliwość, powinny łączyć siły i działać razem.

W taki sposób funkcjonujemy w Iraku od samego początku. Dobra Praca, zakup zwierząt hodowlanych, budowa domów, czy terapie zajęciowe to projekty, które udaje nam się realizować, dzięki współpracy z lokalnymi fundacjami. Często są to małe organizacje, złożone z przesiedleńców lub osób, którym los swoich rodaków nie jest obojętny. Z ludźmi takimi, jak Ramy, czy Shamoo, o których wspominałem w wielu artykułach, tworzymy pewnego rodzaju zespół. Niewątpliwie największą zaletą takiej kooperacji jest ich znajomość realiów, języka, obyczajów i przede wszystkim potrzeb ofiar terroryzmu.

Podobnie ma się sprawa z fundacjami z Polski, z którymi zawsze chętnie nawiązujemy współpracę. Przykład działania z Caritasem, który za chwilę omówię, jest tego dobrym przykładem.

W imię zasad

Zanim jednak przejdę do konkretów, opowiem kilka słów o tym, w jaki sposób działamy na miejscu. Już na początku ustaliliśmy kilka zasad, których staramy się trzymać, aby nasza misja przynosiła najlepsze efekty.

Wszelkie projekty realizujemy tylko po uzgodnieniu ich z potrzebującymi. Staramy się nie tworzyć rozwiązań, które już istnieją. Lepiej zapytać kogoś, jakiej pomocy potrzebuje, niż próbować na siłę go uszczęśliwiać. Trzeba jednak z ludźmi rozmawiać i ich słuchać. Niby oczywiste, ale czasem… No właśnie.

Naszą drugą zasadą jest udzielanie wsparcia tylko przy współpracy z lokalną ludnością. Wymienione wyżej fundacje, czy osoby to klucz do pomyślnego rezultatu wielu projektów. Znamy ich, jesteśmy z nimi w ciągłym kontakcie. Do Iraku jeździmy 3-4 razy w roku. Czasem zabieramy ze sobą wolontariuszy, którzy zaangażowali się w naszą misję, lub mogą w przyszłości wnieść coś dobrego w poszerzanie wiedzy na temat naszych działań. Wiele z tych osób organizowało wcześniej zbiórki, czy spotkania, na które byliśmy zapraszani. Czasem sami finansowo wspierali fundację. Nie było tych osób wiele, bo w ciągu blisko 4 lat istnienia Orlej Straży pojechało z nami około 20 osób.

Z reguły sami opłacali swój przelot oraz pobyt, a nie raz z własnej kieszeni pomagali ludziom na miejscu. Nie mamy w Iraku swojej placówki i nie jesteśmy tam stale obecni. Nie ma takiej potrzeby, bo są to zbyt wysokie koszty, a tych staramy się unikać. Nie robimy też nic własnymi rękami. Na miejscu są fachowcy, praktycznie w każdej dziedzinie. Lepiej powierzyć im konkretne zadania. Budując domy, czy zagrody, wynajmowaliśmy lokalnych pracowników. Oczywiście płaciliśmy im za pracę, ale chcieliśmy też, aby mieli świadomość, że tworzą dla siebie. Byli to ludzie, którzy potrzebowali każdego grosza. Jednym działaniem pomogliśmy, więc kilku rodzinom.

Trzecia i czwarta zasada nie wymagają ode mnie większego komentarza. Staramy się, aby minimum 90% zebranych środków przekazywać bezpośrednio na pomoc (w jednym z odcinków „Z wody w piach” omawialiśmy kwestię finansów i wydatków). Dotychczas udaje się to znakomicie. W zeszłym roku było to około 95%, wcześniej wahało się w granicach 93%. I na koniec. Pomagamy wyłącznie na miejscu.

Zakup mleka w proszku

Wróćmy do projektu realizowanego z Caritasem. W połowie 2019 roku udało nam się zrobić pierwszy krok we współpracy, która mam nadzieję, będzie w przyszłości kontynuowana. Caritas Polska już wcześniej dostarczał mleko w proszku do Irackiego Kurdystanu. Teraz wspólnymi siłami powtórzyliśmy ten projekt.

Założenia były takie, aby dostarczyć dobrej jakości mleko w proszku dzieciom z dzikich obozowisk. Wybraliśmy dwa miejsca – Zawita Camp oraz Seje. O obozie Zawita pisałem kilka miesięcy temu, kiedy dostarczyliśmy jego mieszkańcom gaśnice. Po fali pożarów, w których w sumie spłonęło kilkadziesiąt namiotów w różnych obozach, uznaliśmy, że warto zabezpieczyć rodziny, które były szczególnie narażone na działanie żywiołu. O tamtej akcji możecie przeczytać tutaj.

Oba wymienione wyżej obozy są nieoficjalne. Co to oznacza? Ni mnie, ni więcej niż brak ich lokalizacji na mapach organizacji charytatywnych. Mieszkają w nich ludzie, którzy w 2014 roku uciekli przed ISIS. Nie znaleźli miejsca w zorganizowanych obozach, więc stworzyli, dzięki pomocy miejscowej ludności, tymczasowe schronienie. Taki był zamysł, ale życie zweryfikowało te plany. Części osób udało się wrócić do rodzinnych miejscowości. Niestety wielu nie miało takiej możliwości. Ich domy zostały zniszczone. Oni sami mając małe dzieci lub osoby niepełnosprawne w rodzinie, nie zdecydowali się na taki krok. Znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Może nam się wydawać, że przecież powinni chociaż spróbować. Nie ma tu jednak prostej odpowiedzi. Rozmawiałem z nimi, poznałem ich obawy. Oni po prostu się boją. Boją się powrotu ISIS i kolejnego ludobójstwa. Mimo skrajnej sytuacji chcą jeszcze poczekać z decyzją o powrocie.

Trzeba im pomóc, bo obecnie jedynymi ludźmi, którzy dają im jakiekolwiek wsparcie, są ich sąsiedzi. Obozowiska rozciągają się wzdłuż krętej drogi w górach niedaleko Dahuk w północnym Iraku. Są to pola namiotowe, rozłożone na szerokiej, kamienistej polanie. Ludzie żyją tu w skrajnych warunkach, bez dostępu do bieżącej wody, ani nawet przyzwoitych toalet. W takich warunkach mieszkają ich dzieci, które często urodziły się zaraz po opuszczeniu rodzinnego domu.

Wspólnie z Caritasem postanowiliśmy zaopatrzyć najbiedniejsze rodziny w mleko w proszku. Pomoc miała na celu wzbogacenie diety najmłodszych. Każdy rodzic wie, jak ważny jest to element w prawidłowym rozwoju dziecka. Początkowo planowaliśmy, aby pomoc objęła tylko niewielką grupę dzieci, ale dzięki Ramiemu, który wynegocjował duży rabat, u jednego ze sprzedawców, udało się tę grupę rozszerzyć na dzieci do 5 roku życia.

Finalnie rozdaliśmy prawie 4 tys. opakowań po 400g. Każdy rodzic otrzymał zapas na około 3 miesiące. W ten sposób ponad 300 dzieci dostało wsparcie w trudnym, zimowym okresie. W październiku byłem w Iraku razem z ekipą Caritasu. Wspólnie przyglądaliśmy się jednemu z etapów dystrybucji. Po opakowania mleka przychodzili rodzice, ale również starsi bracia i siostry (niektórzy niewiele starsi).

Cały zakup oraz transport i magazynowanie zostało sfinansowane przez Caritas Polska.

Pin It on Pinterest

Udostępnij

Udostępnij

Podziel się tym ze znajomymi!