Pomoc potrzebna od zaraz
Zapowiadaną drugą część relacji z wizyty w Iraku rozpocznę od uzupełnienia poprzedniego artykułu.
W kilku słowach opowiem historię jednej z rodzin, która w zeszłym roku otrzymała od nas zwierzęta hodowlane. Gawri i jej dzieci – dwie córki oraz trzech synów – mieszkają w Khanke, w niewielkim domku na obrzeżach miasteczka. Tragiczna opowieść o jej córce Shahad krąży wśród Jazydów, jako symbol cierpienia i rozpaczy. Dziewczyna przez wiele miesięcy była więziona przez terrorystów z ISIS. Pewnego dnia udało jej się uciec z domu, bandyty, który ją przetrzymywał. Była niedożywiona i chora, ale mimo to podjęła próbę dotarcia do domu, do swojego rodzeństwa i mamy. Wiedziała, że niepowodzenie może przypłacić życiem. Po kilku dniach wędrówki dotarła do swoich najbliższych. Spędziła z ukochaną mamą i rodzeństwem jedynie 5 godzin. Skrajnie wycieńczona zmarła w szpitalu.
Ich nie powinno tutaj być
Oprócz głównego celu tego wyjazdu, o którym wspominałem dwa dni temu, mieliśmy jeszcze kilka innych miejsc do odwiedzenia. Do dwóch z nich już wcześniej dostarczyliśmy pomoc. Pojechaliśmy obejrzeć jej rezultaty, a w Zawita Camp – o którym napiszę za chwilę – również po to, aby ponownie ją zawieźć. Podczas ostatniego pobytu Bartka w Iraku, doktor Krzysztof Błecha (z Fundacji Pomocy Dzieciom w Żywcu) sfinansował zakup środków czystości dla mieszkających tam rodzin. Zostawił też pieniądze na zakup 28 gaśnic służących m.in. do gaszenia instalacji elektrycznych. Pożary namiotów wywołane przegrzaniem oraz ogólnym, kiepskim stanem instalacji są bardzo częste w obozach dla przesiedleńców. Dość przypomnieć sytuację z maja zeszłego roku, kiedy w jednym z nich w Khanke zginęła 17-letnia dziewczyna. W tym roku znów było ich kilka, a w największym spłonęło 19 namiotów.
Choć dziennikarzem nie jestem to po dziennikarsku, muszę wspomnieć o szczegółach całej akcji, dostarczania gaśnic. Władze obozu oraz nasz przyjaciel Ramy zorganizowali wszystko wręcz wzorowo. Przyjechali strażacy, którzy przeszkolili rodziny z użycia gaśnic, a każda z rodzin po kolei odbierała sprzęt. Pozostaje mieć nadzieje, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której ich życie będzie zagrożone i będą musieli ich użyć.
Pomogli innym, teraz sami potrzebowali pomocy
Przed wizytą w Zawita pojechaliśmy do Avzrouk. To niewielka wioska niedaleko granicy z Syrią, w której w 2014 roku schronienie znalazło 200 uchodźców min. z Sindżaru i Bashiqi. W jedynym kościele w Avzrouk oddano im do użytku hol oraz plebanię, aby mogli mieszkać w godnych warunkach. Mieszkańcy przyjęli też wiele rodzin pod swój dach i przez ponad 3 lata traktowali jak najbliższych. Gdy ich miasta zostały wyzwolone i nastała taka możliwość, przesiedleńcy wrócili do swoich domów. Generator, który jest jedynym źródłem prądu dla całej miejscowości, był bardzo obciążony przez te 3 lata i kilka miesięcy temu uległ awarii.
Podaj dłoń i pomóż wstać z kolan
Odwiedziliśmy również kilka innych miejsc, w których nasza cegiełka pozwoliła ludziom rozwinąć skrzydła. Pierwszym z nich był sklep papierniczy w Duhok. Trudno mi jednoznacznie skategoryzować to miejsce, ponieważ oprócz książek, zeszytów, mazaków, czy kredek są tam także akcesoria do telefonów, ładowarki i tego typu rzeczy. To taki kiosk tyle, że mieszczący się w stacjonarnym budynku. Wygląda rewelacyjnie, co zresztą sami możecie zobaczyć na zdjęciach.
Kolejnym miejscem był obóz Kabarto. Mieszkający w nim Faroq napisał do nas kilka miesięcy temu z prośbą o pomoc w otwarciu małego sklepiku. W sierpniu odwiedził go Bartek. Kilka dni temu ja też złożyłem mu wizytę. Jego tragiczną historię opisywałem krótko w kwietniu, kiedy powstawał sklep (czytaj). Ma dwóch wspaniałych synów, którym chciałby zapewnić lepszą przyszłość.
Zobacz również:
Nie możemy pomóc każdemu, ale każdy może pomóc komuś.
To mój szósty wyjazd, który jednocześnie utwierdza mnie w przekonaniu, że jeszcze bardzo mało widziałem. Każdy kolejny raz, niesie masę nowych przemyśleń i inne spojrzenie na wszystko dookoła. Nie jesteśmy w stanie pomóc każdemu, kto jest w trudnej sytuacji, ale zawsze możemy zrobić coś dla kogoś. Przynajmniej powinniśmy spróbować.
Z WODY W PIACH odc. 6 Shamo
Dzisiejszy odcinek jest wyjątkowy. Zamiast Bartka zobaczycie Shamoo – wolontariusza fundacji Shengal Charity Organization, z którą współpracujemy już od ponad 2 lat.