Pomoc w czasach pandemii
Już ponad sześć tygodni trwa ogólnokrajowa kwarantanna. Komu w tym czasie udało nam się pomóc? Czy w takich warunkach pomoc w ogóle jest możliwa?
W Iraku podobnie, jak u nas zastosowano liczne obostrzenia i zakazy, mające na celu walkę z koronawirusem. Drogi pomiędzy Irackim Kurdystanem a regionami zarządzanymi przez Bagdad są zamknięte. Mimo iż Kurdystan jest częścią Iraku, to w tej sytuacji został potraktowany przez rząd centralny, jak osobne państwo. Setki osób utkwiło przez to na checkpointach pomiędzy tymi dwiema administracjami. Kilka dni koczowali na polach, zanim ruszyli w dalszą drogę.
To efekt braku przygotowania irackiej służby zdrowia do takiego wyzwania, jakim stała się epidemia koronawirusa. Dobrze obrazują to mapy zachorowań, które uwzględniają praktycznie tylko większe miasta. Na prowincji oraz w miejscach, w których są obozy dla przesiedleńców według statystyk, zachorowań nie ma.
Utrudnienia w przemieszczaniu się oraz zamknięcie większości sklepów sprawiły, że musieliśmy czasowo wstrzymać otwieranie nowych miejsc pracy. W planach mieliśmy stworzenie m.in. piekarni w Sindżarze oraz biblioteki w Teleskoff. W sumie miało powstać dziesięć działalności. Prędzej, czy później je uruchomimy, bo projekt Dobra Praca nadal jest naszym priorytetem. Zresztą od początku roku kilka tego typu projektów, udało nam się zrealizować.
W lutym powstała kolejna szklarnia w Sindżarze. Ta, którą wybudowaliśmy w zeszłym roku, przyniosła całkiem niezłe zbiory. To jeden z pomysłów, które warto będzie powielać. W Sindżarze są świetne warunki do upraw. Wiele lokalnych wyrobów uznawanych jest za najlepsze w kraju. Część miałem nawet okazję spróbować i przyznam, że nie ma w tym stwierdzeniu krzty przesady. Problemem może być jedynie koszt, bo postawienie jednej takiej budowli to około 3000 dolarów [wraz z zakupem nasion oraz potrzebnego wyposażenia]. Zresztą wysoka cena dolara i euro to kłopot, z którym przyjdzie nam się mierzyć w następnych miesiącach.
Również w lutym wyposażyliśmy warsztat hydraulika oraz zakład tapicerski w Teleskoff, a także warsztat samochodowy w Snuni w Górach Sindżar. Podczas marcowego wyjazdu przekazaliśmy pieniądze na rozpoczęcie działalności niewielkiego zakładu krawieckiego. Pisałem o tym w artykule: O małych, ludzkich potrzebach. Mam nadzieję, że już w maju uda się bezpiecznie wznowić prace nad kolejnymi sklepami i zakładami.
Jak pomagać w czasie pandemii?
Od połowy marca nasze działania zostały mocno ograniczone. Musieliśmy odwołać wszystkie spotkania i zbiórki. Przenieśliśmy się do internetowego „podziemia”, które stało się naszym jedynym miejscem pozyskiwania funduszy na dalszą pomoc. A jest ona bardzo potrzebna i choć warunki są trudne, to nadal ją realizujemy. Od momentu zamknięcia sklepów i dróg w Iraku pojawiły się problemy z zaopatrzeniem w podstawowe produkty spożywcze. Natychmiast zaczęły do nas spływać prośby o wsparcie dla rodzin mieszkających w dzikich obozowiskach. Z regionu wycofała się większość organizacji humanitarnych. Setki tysięcy ofiar terroryzmu nie ma możliwości otrzymania zewnętrznej pomocy.
Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że od początku naszym założeniem była współpraca z lokalnymi fundacjami i organizacjami. Dzięki temu nie musimy martwić się, w jaki sposób nieść pomoc. Na miejscu są ludzie, którzy gotowi są działać w każdych warunkach. W kwietniu wolontariusze z SCO dostarczyli zapas jedzenia ponad stu rodzinom, mieszkającym w dzikich obozowiskach w Khanke.
To przeważnie samotne kobiety z dziećmi oraz osoby starsze. Dla nich zaistniała sytuacja jest wielce stresująca. Dzieci nie mogą chodzić do szkoły, terapie zajęciowe zostały wstrzymane. Warunki, w jakich żyją, są często bardzo kiepskie. Brak jedzenia i wody, a przede wszystkim możliwości otrzymania, jakiejkolwiek pomocy, jest czynnikiem, który może zniweczyć całą dotychczasową pracę. Pracę nad powrotem do normalnego życia.
Takich dzikich obozowisk w Iraku jest wiele. Zaraz po świętach, dzięki pomocy Gilgamesh Organization, zaopatrzyliśmy w zapas jedzenia mieszkańców obozu Zawita niedaleko Duhok. W pięknej górskiej scenerii, szczególnie malowniczej o tej porze roku, mieszka kilkadziesiąt rodzin przesiedleńców. Od blisko sześciu lat pozostają w cieniu wszelkich działań humanitarnych, bez dostępu do zewnętrznej pomocy. Nikt tutaj nie przyjeżdża, nie ma banerów z logo zagranicznych fundacji. Mieszkańcom pomagają jedynie sąsiedzi z okolicznych wiosek. My trafiliśmy tutaj dzięki naszym przyjaciołom, którzy wiedzieli, że gdzieś w odosobnieniu ludzie czekają na pomoc. W ubiegłym roku kupiliśmy im m.in. gaśnice, ponieważ pożary są jednym z głównych zagrożeń w takich miejscach. Stare, podarte namioty są jak papier. Przeciążone instalacje elektryczne powodują liczne pożary, a straż pożarna dociera po bardzo długim czasie, Zbyt długim, aby skutecznie zwalczyć żywioł.
Ta niewielka pomoc, da im szansę przeżyć kolejne dni, choć nie mam złudzeń, że to tylko środek tymczasowy. Prawdziwą pomoc możemy nieść, tylko posiadając odpowiednie środki, aby dać ludziom dom lub pracę. To zapewni im stałe źródło utrzymania i wiarę. Ze swojego doświadczenia mogę śmiało powiedzieć, że mając silne podstawy, poradzą sobie sami.
Autor: Dawid Czyż
Wesprzyj nasze działania - Pomóż ofiarom terroryzmu w Iraku
Powrót ISIS – Czy czeka nas drugie starcie?
W Iraku ISIS zmieniło całkowicie swoją strategię i zrezygnowało z chęci kontrolowania dużych obszarów. Skupiają się obecnie na odtwarzaniu struktur w trudno dostępnych górskich lub pustynnych regionach w centrum i na zachodzie kraju.